Chociaż inflacja to temat ostatnio dość przykry – warto szukać systemowych pomysłów „jak to ugryźć”. Tak się składa, że dzięki danym jesteśmy w stanie podejść do wyliczania inflacji w sposób niezwykle nowatorski.

W dzisiejszym odcinku o tym jak moglibyśmy to zrobić. I o tym, że U NAS, W POLSCE to nie musi być takie odległe.

Ja nazywam się Marek Czuma. Jestem inżynierem oraz instruktorem Big Data. Jestem również założycielem Riotech Data Factory i Akademii Big Data.

Transkrypcja odcinka

Cześć, co u Ciebie? Mam nadzieję, że dobrze, chociaż dzisiejszy temat będzie odrobinę nieprzyjemny. Mowa bowiem o inflacji. Co to jest? Pewnie w ostatnich miesiącach wszyscy zdaliśmy sobie sprawę dobrze z tego, co to jest.

Natomiast, co można z tym zrobić? To jest ważniejsze pytanie. Dlatego, że moim zdaniem siedzenie i narzekanie na temat tego, czy tamtego jest tylko drogą donikąd. Jeżeli chcemy żyć w sposób szczęśliwy, spełniony, to na pewno znacznie lepsze będzie podejście, co mogę z tym zrobić.

I w kontekście inflacji, która ostatnio jest nieco przerażająca, zapewne lepiej odpowiedzą podcasty finansowe. Sam mógłbym polecić kilka. Natomiast dzisiaj chciałbym się skupić na temat tego, co my możemy zrobić.

My, jako kraj, jako ludzie. Bo możemy podejść do inflacji w zupełnie inny sposób. A wszystko dzięki Big Data.

Zapraszam na odcinek numer 2. Big Data po polsku. Cześć, nazywam się Marek Czuma. Jestem założycielem Riot Tech Data Factory.

Firmy, która pomoże Ci zrozumieć Big Data w wymiarze technicznym i biznesowym. W tym podcastzie poznajemy branżę oraz otaczający nas świat. Świat, który zbudowany jest z danych i rządzony jest przez algorytmy.

Pakuj swoje rzeczy i ruszaj ze mną w tą fascynującą podróż. Zanim przejdziemy do omówienia mojego podejścia, chciałem podzielić się tylko jedną informacją, którą ostatnio wygrzebałem, dzięki Linkedinowi, a potem ją potwierdziłem w paru miejscach. Nie wiem, czy wiesz, ale już Mikołaj Kopernik, czyli nasz wielki, wielki rodak, który był nie tylko fantastycznym naukowcem w dziedzinie ciał niebieskich i w dziedzinie kosmosu, natomiast był też wspaniałym ekonomistą.

Jak się okazuje, on pierwszy opisał, czym jest inflacja, chociaż tak tego wtedy nie nazywał. Natomiast zrobił naprawdę fantastyczne badanie i przekonywał, że zły pieniądz wypiera dobry pieniądz i bardzo, bardzo mocno opowiadał się za silną walutą. Także mając taki dorobek, mając takiego przodka, nie możemy chyba podchodzić do inflacji w sposób banalny, nie możemy banalizować, nie powinniśmy na pewno podchodzić w sposób ideologiczny.

A co więcej, powinniśmy pchnąć całą sprawę do przodu i temu chcę poświęcić dzisiejszy odcinek, dlatego że już jakiś czas temu wpadłem na pomysł, co zrobić, żeby do inflacji podejść na zupełnie innym poziomie. A żeby zrozumieć, że można podchodzić do inflacji na zupełnie innym poziomie, to najpierw malutka pigułka wiedzy. Tak jak mówię, znacznie więcej znajdziesz na forach, w YouTubach, w książkach finansowych, natomiast tutaj dosłownie same podstawy.

Zacznijmy od tego, czym jest w ogóle inflacja, bo to słowo ostatnio się zaczęło pojawiać i pewnie wiesz, ale przypomnijmy dla rzetelności, że inflacja to jest po prostu spadek wartości pieniądza w czasie. A dokładniej objawia się on w taki praktyczny sposób tym, że ceny rosną. My mamy tyle samo pieniędzy, a ceny rosną.

Co więcej, może się okazać, że mamy coraz więcej pieniędzy, ale możemy za to kupić coraz mniej. I może się okazać, i taką sytuację nawet chyba mamy w tym momencie, z tego co pamiętam ostatnio, taki nagłówek mi się rzucił w oczy, niestety nie zgłębiłem artykułu, że płace rosną, ale realnie spadają. Niby mamy więcej złotówek w portfelu, ale realnie możemy kupić mniej.

Natomiast to jest oczywiście przykład. I zawsze jak się podaje przykłady, to one mają to do siebie, że oczywiście świetnie oddziałują na wyobraźnię, natomiast mają też to do siebie, że bardzo często, nie oszukujmy się, nadmiernie upraszczają naszą rzeczywistość. A my, jako ludzie, którzy są w jakiś sposób zafascynowani danymi, raczej powinniśmy dążyć do tego, żeby tą złożoność właśnie wychwycić i umieć się nią posługiwać, zamiast banalizować to, co z natury proste nie jest.

A na pewno prostym nie jest mechanizm inflacji. Zastanówmy się, jak liczona jest inflacja CPI, czyli inflacja konsumencka, bo też sobie od razu powiedzmy, że przecież inną inflację, zupełnie inną inflację będą miały firmy, a inną my, jako po prostu konsumenci. Ale nawet w momencie, w którym my jesteśmy konsumentami, to każdy z nas ma zupełnie inną inflację.

I ja, jako tata dwójki małych szkrabów i mąż wspaniałej żony, mam zupełnie inną inflację niż student, który swój portfel opiera głównie o migawkę, chleb, ryż i piwo. Także w momencie, w którym ktoś załóżmy solidnie imprezuje i na tym opiera się jego podstawowe życie i jego podstawowe wydatki i w momencie, w którym akcyza na alkohol pójdzie mocno w górę i zasadniczo, umówmy się, alkohol pójdzie w górę, ma kompletnie inną inflację. To może być inflacja, która sięga nawet takich monstrualnych 30%.

I to jest kompletnie inna inflacja, niż ta, kiedy mamy do czynienia z człowiekiem niezwykle zdyscyplinowanym, niezwykle świadomym swoich wydatków, który tak potrafi operować, żeby ta inflacja nawet w trudnych czasach na przykład dotyczyła go tylko w 5%. Więc każdy ma swoją inflację i nie możemy o tym zapominać. Natomiast co to znaczy w związku z tym, że mamy 15% inflacji? Mowa tutaj najczęściej o inflacji CPI, czyli konsumenckiej.

To jest coś takiego, co wylicza GUS i konkretnie to się nazywa Consumer Price Index i to jest indeks zmiany cen i towarów oraz usług konsumpcyjnych. W skrócie mówimy po prostu inflacja CPI, czyli konsumencka. I GUS wyliczając inflację CPI robi w pewnym sensie uśrednienie dla nas wszystkich.

Czyli okej, my mamy inną inflację, ja mam inną, Ty masz inną, ale moi rodzice też mają inną, ale musimy to jakoś uśrednić, żeby wiedzieć w jakim mniej więcej kierunku zmierza gospodarka. Nie będziemy się tu wgryzać dokładnie, jak to się dzieje, powiemy tylko, że powstaje coś takiego, jak koszyk inflacyjny i to jest bardzo ważna rzecz, czyli to jest taki koszyk grup towarów, które podlegają badaniu. Czyli GUS zbiera dane statystyczne dotyczące tego, jakie towary kupujemy, a następnie sprawdza, jak ceny tych konkretnych grup towarów się rozwijają.

I od razu tutaj odniosę, dam dwa odnośniki. Pierwszy to dokument, co warto wiedzieć o inflacji i to jest wydany przez GUS, także jak najbardziej warto przeczytania. A drugi to świetny dokumentem banku, absolutnie zachęcam.

GUS zaniża inflację, ujawniamy, tak się nazywa i bardzo fajnie tam panowie tłumaczą, jak to dokładnie działa. Ale my wróćmy już do tego, naszego uproszczonego opisu. Mamy koszyk inflacyjny i teraz dwie rzeczy dotyczące tego, jak dane są spielane, czyli już coś, co nas bardzo interesuje.

Koszyk inflacyjny jest budowany na podstawie ankiet. Ankiet, które są wysyłane do 30 tysięcy osób, czyli całkiem sporo. Natomiast są to ankiety.

Już tutaj widzimy pierwszy problem. Ankiety przecież można wypełniać nierzetelnie. Oczywiście nie mówię, że ktoś ma w tym swój interes, ale nieraz były przeprowadzane badania, że ankiety zasadniczo bywają przekłamane.

Nawet nieświadomie, ponieważ mamy tendencję do oszukiwania sami siebie. Jesteśmy tacy fantastyczni, że jesteśmy w stanie ankiety anonimowe oszukać, żeby tylko w swoich własnych oczach wypaść lepiej. Także tu już mamy pierwszy problem.

A drugi pojawia się w miejscu, w którym musimy sprawdzić, jak zmieniają się ceny. Żeby to zrobić, wyposażeni w tablety ankieterzy od 5 do 22 dnia każdego miesiąca ruszają do akcji. A konkretnie do wytypowanych wcześniej punktów.

Czyli np. sklepów spożywczych. I to są takie punkty w konkretnych bardzo rejonach.

W 2019 roku badanie prowadzono w 207 rejonach w całej Polsce. Czyli GUS ma naprawdę dopracowaną metodologię. Natomiast jest to metodologia jak najbardziej analogowa.

Tak to możemy określić. Czyli ludzie tak naprawdę po prostu mamy mnóstwo ankieterów, którzy w konkretnych miejscach chodzą i sprawdzają ceny. Oczywiście ceny z tego koszyka inflacyjnego, który został wytypowany na podstawie ankiet.

No to mamy kolejny problem. Mamy kolejny problem, dlatego że trzeba bardzo dużo pracy włożyć i bądź co bądź jest to statystyka. I jasne.

Okej, statystyka działa. Nie będziemy się z tym kłócić, ale jednak jest to statystyka. Nie są to konkretne bardzo dane.

I trzeba tu uśredniać bardzo. Czyli nawet biorąc pod uwagę, że mamy te 200 ponad rejonów i mamy trochę tych punktów, mimo wszystko może to wypaść niekoniecznie najbardziej ujmijmy to rzetelnie albo precyzyjnie. Może to jest lepsze określenie.

I tu przychodzimy do serna. Czyli co z tym wszystkim można by zrobić? Możemy podejść w zupełnie inny sposób, żeby to powiedzieć, żeby się nad tym zastanowić. Powiedzmy najpierw, jaka rewolucja się dokonuje, o której wiele z nas, wielu z nas nie wie.

Jest to rewolucja paragonowa. A konkretnie na czym ona polega? Idziemy do restauracji, kupujemy kebab albo zamawiamy pizzę i dostajemy paragon. Tu się nic jeszcze nie zmienia, ale ten paragon nie jest wystawiany przez taką tradycyjną kasę fiskalną, tylko przez kasę online albo kasę wirtualną.

I w ten sposób nasza transakcja trafia bezpośrednio, no prawie bezpośrednio, na serwery Ministerstwa Finansów. I Ministerstwo Finansów przechowuje tę transakcję, trzyma ją na swoim klastrze, mam nadzieję, że big datowym, porządnie skonfigurowanym. W każdym razie przechowuje wszystkie te transakcje ze wszystkimi danymi, łącznie z tym, czy jest jakaś korekta, czy jest jakaś promocja, upust itd., itd., jaka jest stawka VAT-u użyta.

Wszystko to znajduje się już na serwerze Ministerstwa Finansów. Czemu wspomniałem tutaj o kebabie, pizzy i innych rzeczach? Nie tylko dlatego, że jestem głodny i sam bym teraz chętnie coś przepąsił, ale przede wszystkim dlatego, że na ten moment właśnie branża gastronomiczna jest objęta już w tym momencie tymi zmianami. I to będzie postępować.

To będzie postępować i coraz więcej branż będzie branych pod uwagę i coraz więcej branż będzie zobowiązanych do cyfryzacji i przekazywania tych danych Ministerstwu Finansów. I to prowadzi nas do bardzo prostego, mi się tak przynajmniej wydaje, że to jest bardzo prosty wniosek. Droga do tego wniosku jest niezwykle krótka.

Jeżeli mamy już wszystkie dane na temat zakupów, to jest oczywiście pewna przyszłość, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy już teraz to sobie wyobrazili. Jeżeli mamy tą albo większość, albo wszystkie, załóżmy dla uproszczenia, zakupy, których dokonujemy w jednym miejscu, w takim data lake, powiedzmy. Ujmijmy to bardzo technicznie.

To co stoi na przeszkodzie, żeby zacząć porządnie te dane analizować? No właśnie. I tutaj zaczyna się nasz system zliczenia inflacji. Dlatego, że możemy wykorzystać wszystkie te dane do tego, żeby zacząć analizować inflację już nie dzięki ankieterom chodzącym z tabletami po bardzo wielu sklepach.

Bardzo wielu, a może powiedzmy to w konkretnych punktach. Ale możemy zacząć zliczyć tą inflację w sposób niezwykle precyzyjny, bo mamy dostęp do wszystkich danych i to już nie jest statystyka w tym momencie, tylko to jest bardzo precyzyjna informacja na temat tego, jakie grupy produktów, jakie produkty nawet, jak się zmieniały w czasie. Co więcej, my w tym momencie możemy wyliczać inflację, no puśćmy wodze fantazji, nie tylko raz na miesiąc.

Możemy ją wyliczyć na prawdę codziennie. Możemy wyliczyć nawet niemalże w czasie rzeczywistym. Oczywiście tutaj trochę się zapędziłem, bo to będzie wszystko trwało.

To są poważne obliczenia. Tych danych jest mnóstwo, więc siłą rzeczy nie będzie to taka zmiana, że sobie odświeżymy stronę i zobaczymy jaka jest obecnie inflacja. Natomiast jeżeli mamy składowane w jednej bazie danych wszystkie transakcje dotyczące naszych zakupów, to bardzo dobrze możemy określić, jakie są zmiany cen, jakie są zmiany ilościowe na przestrzeni ostatniego miesiąca, roku, kwartału, cokolwiek sobie nie wymyślimy.

I co jeszcze ważniejsze, możemy tą inflację obliczać wtedy już nawet nie tylko w skali całego kraju, ale w skali także regionalnej, a może nawet w skali lokalnej, takiej jak chociażby podział na miasta. Przecież inna jest inflacja w województwie łódzkim, czy też w Łodzi, w której mieszkam, a inna będzie inflacja w Warszawie. Inna znowu będzie nad morzem i tak dalej, i tak dalej.

I dostęp do takich danych, do bardzo niezwykle precyzyjnego wyliczenia inflacji w konkretnych regionach, może dać nam zupełnie nowe pole do popisu, może otworzyć nam kompletnie inne furtki, o których wcześniej w ogóle nie myśleliśmy, ułożenia naszego systemu gospodarczego, ułożenia naszego systemu nawet podatkowego, bo być może część odpowiedzialności można wtedy, nie chcę mówić przerzucić, bo to zabrzmi źle, a można wtedy częścią tej odpowiedzialności podzielić się z władzami lokalnymi, jeżeli one będą miały bardzo dokładne informacje na temat zmian cen, zmian zachowań konsumentów, to być może to one powinny decydować o części podatków, takich nawet jak VAT, w ramach swojego regionu. Ale pójdźmy jeszcze dalej. Mówimy o tym, że bardzo precyzyjna jest inflacja na poziomie naszym, narodowym, krajowym, że możemy wyliczyć inflację regionalną, co daje nowe furtki, ale i to jest absolutnie nowy pomysł, tego ja jeszcze nie widziałem nigdzie.

Cofnijmy się chwilkę wcześniej. Pamiętasz jak mówiłem na początku, że każdy ma swoją inflację, że ja mam inną inflację niż mój kolega student i siłą rzeczy GUS musi ją w jakiś sposób uśredniać, musi ją wyważać tak, żeby podać jakiś kierunek, żeby pokazać w jakiej kondycji jesteśmy, ale w tym momencie wcale już nie musiałby tak robić. Może dobrze, żeby tak robił, ale my jako kolejna opcja moglibyśmy dostać możliwość wyliczenia swojej własnej inflacji.

Wyobrażam sobie przy obecnych zmianach cyfryzacji państwa, że każdy z nas mógłby mieć swoje konto na specjalnym portalu dotyczącym inflacji, w ramach którego mógłby wyliczyć swój własny koszyk. Ja mówię z jakich produktów korzystam, jakie produkty powinienem wziąć pod uwagę i dostaję chociażby raz w miesiącu informację jaka jest moja inflacja. Jeszcze dobrze, żebym powiedział gdzie mieszkam i wtedy dostaję informację jaka jest moja inflacja.

Ona już nie będzie aż tak precyzyjna, żeby była stricte indywidualna, dlatego, że musiałbym tutaj już rejestrować jeszcze w jakich sklepach ja kupuję, ale ona byłaby skrajnie zbliżona do tego co ja naprawdę odczuwam. Jeżeli mielibyśmy taki system, to automatycznie rosłaby też świadomość społeczna i automatycznie też debata zaczęłaby być kształtowana na zupełnie innym poziomie. Spójrz jak dużo dzisiaj mówi się.

Ja nie mówię tutaj o mediach pudełkowych. Ja mówię tu o poważnej debacie ekonomistów. Jak dużo można powiedzieć na podstawie tych danych, które prezentuje obecnie Narodowy Bank Polski.

A przecież to są malutkie dane, to są ochłapy siłą rzeczy. Nie można przedstawić nic bardziej dokładnego, ale my na podstawie kilku danych możemy przeprowadzić bardzo poważną debatę między fachowcami, ekspertami. Ja ją z uwagą śledzę.

Jak by zmieniła się nasza debata, jeżeli mielibyśmy dostęp do tak precyzyjnych danych jak to, jaka jest inflacja moja jako Marka Czumy, jaka jest inflacja mojego kolegi studenta, mojego taty i jaka jest inflacja prezydenta Polski, która mogłaby być nawet popłyńmy na tym morzu fantazji. Mogłoby być zobligowany prezydent do tego, żeby ujawniać swoją własną inflację. No i ta debata zaczęłaby się bardzo, bardzo mocno zmieniać.

I wcale nie jesteśmy bardzo daleko tego, żeby podobny system zbudować. Musimy po prostu konsekwentnie zbierać te dane, dokonywać cyfryzacji na kolejnych polach, a następnie zainwestować w niezwykle przemyślany system big date’owy, system obliczania tego, jak ta inflacja się kształtuje. Ale to jest absolutnie w zakresie technicznym naszym.

Już w tym momencie, jeżeli byśmy mieli te dane i żeby je zebrać, jesteśmy na najlepszej drodze, żeby to zrobić. Można by też liczać inflację sektorową dużo dokładniej, bo przecież dobrze byłoby widzieć, jak poszczególne branże się rozwijają. Jak poszczególne branże podnoszą ceny.

Jak poszczególne branże wpadają w tarapaty, ale też jak jest obrót na konkretnych branżach i żeby te dane znów, powiem, bo wiem, że GUS zbiera bardzo dużo danych, ale znów jeszcze raz powiedzmy, żeby te dane nie były stricte statystyczne, żeby one nie opierały się na ankietach albo przynajmniej żeby jak najbardziej zmarginalizować ten wpływ ankiet i statystyki, a jak najbardziej uderzyć w precyzyjne dane. Jesteśmy, no może nie o krok, ale o dwa, trzy, może pięć kroków od takiego momentu. Ja być może nie, po prostu nie znam się.

Jeżeli słuchasz to i wiesz, że coś takiego już istnieje, to koniecznie napisz albo w komentarzu, albo napisz na LinkedIn, napisz na kontakt małpa.riotechdata.com, ale ja nie słyszałem o tym, żeby podobny system istniał gdziekolwiek na świecie. A co by było, gdybyśmy my wprowadzili taki system? Pomijam aspekt PR-owy, że faktycznie widzielibyśmy nasz kraj jako ten, który w pewnym aspekcie przoduje w cyfryzacji. Natomiast jak pomyślmy sobie, jakie narzędzia analityczne dostałby rząd przy okazji takiego systemu? To są narzędzia, które są niespotykane do tej pory.

I to są narzędzia do kreowania polityki gospodarczej, ale również do zapobiegania rzeczom, które mogą, zjawiskom, które mogą się zdarzyć za chwilę. Także taki system stanowiłby poważny oręż w konkurencji między naszymi gospodarkami, między globalnymi gospodarkami i poważny oręż też w kształtowaniu naszej polityki gospodarczej. To są wszystko tutaj, co wymieniłem, to są potencjalne korzyści, ale byłoby nieodpowiedzialne nie zatrzymać się chwilę przy potencjalnych zagrożeniach.

Te zagrożenia, o których zaraz powiem, ja nie mam jasnej odpowiedzi na temat tego, czy chciałbym, żeby pójść w tą stronę, czy w tą stronę. Natomiast bardzo proszę, żeby nie ideologizować tego tematu, żeby nie przypisywać barw partyjnych i nie przypisywać od razu łatek teorii spiskowych, żeby nie uciekać w teorie spiskowe z drugiej strony. Po prostu zastanawiajmy się nad tym i rozmawiajmy na ten temat.

Ja osobiście nie mam jeszcze jasnego zdania na przykład na temat. Natomiast jakie są zagrożenia? Ja widzę trzy podstawowe. Pierwszy to jest większa inwigilacja i musimy o tym powiedzieć od razu bardzo wprost.

To jest większa inwigilacja tego jak my żyjemy. Większa inwigilacja firm. Bardzo drastyczne zmniejszenie możliwości szarej strefy.

To być może będzie niepopularna opinia, ale istnienie szarej strefy nie zawsze jest złe. Pamiętajmy o tym. No i to jest kolejny krok w kierunku poważnej inwigilacji naszego życia prywatnego.

Musimy sobie uświadomić, że tutaj nikt danych prywatnych nie będzie zbierał. Nikt nie może przypisać tej konkretnej transakcji do Marka Czumy, że kupił kebab na ulicy Piotrkowskiej u Zachira, ale budując taki system dokładamy kolejną cegiełkę do możliwości poszerzenia tej inwigilacji właśnie o tego typu elementy. Kolejne potencjalne zagrożenie to jest koszt utrzymania systemu i tutaj możemy się spierać, bo z jednej strony bardzo poważne koszty odchodzą.

To, że nie musimy utrzymywać armii osób, które chodzą z tabletami to jest bardzo duży plus. Te osoby mogą się przydać też na pewno, ale być może w innych miejscach bardziej wydajnie. Natomiast taki system też będzie kosztował i utrzymanie serwerów kosztuje jeżeli byśmy się zdecydowali na skorzystanie z chmury, to to bardzo dużo będzie kosztowało.

O tym za chwilkę jeszcze. Także koszty utrzymania systemu bardzo ciężko jest mi w tym momencie powiedzieć jakie mogłyby być, ale trzeba się liczyć z tym, że byłyby spore i byłyby coraz większe z czasem, bo tych danych byłoby coraz więcej. I ostatnia rzecz to jest kwestia bezpieczeństwa.

Kwestia bezpieczeństwa danych, które są niezwykle istotne i w sposób bardzo mocny mogą pokazać jak naprawdę funkcjonuje gospodarka nasza, jaką ma kondycję, ale też mogą, jeżeli połączymy te dane z danymi o firmach, to może bardzo dużo o firmach powiedzieć, może mocno wskazać na szereg zmian w konkretnych regionach itd. Jeżeli te dane wyciekłyby do obcego wywiadu, to to są bardzo poważne dane. Trzeba o tym pamiętać.

Jeżeli decydowalibyśmy się na podobny system, zresztą w ogóle, jeżeli już idziemy w tą stronę, bardzo mocno trzeba zadbać o bezpieczeństwo, o zabezpieczenie danych, odpowiednie szyfrowanie w niektórych miejscach. I tutaj chciałem poruszyć jeszcze kwestię właśnie odrobinę techniczną. Konkretnie jak można by taki system przygotować? Mniej więcej w miarę konkretnie zaproponowałem na blogu, także zapraszam.

Natomiast nie będę tutaj mówił po kolei jakie elementy, jakie technologie. Może to w innym odcinku, jeżeli będzie takie zainteresowanie. Natomiast co jest bardzo istotne? Osobiście bardzo odradzałbym pójście w chmurę.

O ile nie będzie to nasza chmura. To znaczy Ministerstwo Finansów, czy też w ogóle sektor rządowy. Byłoby super, gdyby miał swoją chmurę własną i rozwijał ją.

Nawet częściowo może skomercjalizował w przyszłości. To już nie wiem.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *